Generał Gromosław Czempiński uważa, że lista pasażerów feralnego lotu do Smoleńska była nie do zaakceptowania. Obciąża tym faktem ministra Klicha. Prawdą jest, że z punktu widzenia funkcjonowania państwa, na pokładzie jednego samolotu nie powinno lecieć tylu ważnych polityków, dowódców, szefów instytucji etc. To jest w mojej ocenie poza dyskusją.
Kilka dni wcześniej do Katynia udał się jednak premier Donald Tusk oraz wicepremier Waldemar Pawlak. W polskim rządzie obecnie nie ma więcej wicepremierów (wcześniej był jeszcze Grzegorz Schetyna).
Wyobraźmy sobie, że to tamten lot zakończył się katastrofą. Prezydent ma w Polsce marginalną względem rządu wladzę. Co by się działo w takiej sytuacji? Kto zastąpiłby premiera i wicepremiera? Czy są na to jakieś procedury? Przez jaki czas panowałby paraliż władzy, dopóki Sejm wspólnie z prezydentem (plus ewentualnie TK) czegoś by nie ustalił?
Wielu ludzi obarcza winą za skład delegacji Kancelarię ś.p. Lecha Kaczyńskiego. A kto ponosi odpowiedzialność za tamtą wizytę? Czy tylko dlatego o tym nie mówi się, bo nikt nie zginął? Sam Waldemar Pawlak określił takie postępowanie przygotowujących ową wizytę jako nierozsądne.
Na zakończenie mam pytanie. W wielu miejscach przeczytałem informację, że gdy w ubiegłym roku pod Mińskiem rozbił się rosyjski samolot z 5 biznesmenami, to Rosjanie zażądali międzynarodowej komisji do zbadania przyczyn katastrofy, zaś Białoruś pod presją zgodziła się na to. Czy ktoś ma może link do źródła tej informacji? Nie chodzi mi o portale typu niezależna.pl, tylko bardziej oficjalne źródła (np. gazetowe). To ważne, albowiem polskie władze usilnie twierdzą, że nie było takiej możliwości.
http://wiadomosci.onet.pl/2157949,11,1,1,item.html
http://wiadomosci.onet.pl/2159753,11,lecialem_do_katynia_z_premierem_nierozsadnie,item.html